Jak pokochać siebie? Psychologiczna droga od poczucia i poznania siebie do akceptacji
Kiedy słyszysz „pokochaj siebie”, możesz mieć wrażenie, że chodzi o stanie przed lustrem i mówienie sobie: „Jestem cudowna! Jestem idealny!”, ewentualnie : „Kocham siebie!”
I pewnie nie chce Ci to przejść przez gardło?
Nic dziwnego, bo miłość do siebie to coś zupełnie innego. To nie jest zachwyt nad sobą, egocentryzm lub wmawianie sobie miłości, tylko życzliwa relacja ze sobą. Taka, w której siebie słuchasz, rozumiesz i traktujesz z troską.
Pokochanie siebie nie oznacza, że zawsze będziesz siebie lubić. Chodzi raczej o to, byś była/był po swojej stronie, nawet wtedy, gdy coś Ci nie wychodzi, gdy się boisz, gdy zrobisz błąd.
A żeby móc być dla siebie życzliwym, trzeba najpierw siebie poznać i poczuć, też w ciele – czyli doświadczyć w pełni. Bo nie można prawdziwie pokochać kogoś, kogo się nie zna, z kim nie jest bezpiecznie w relacji.
Dlaczego to, czego nie znamy, budzi opór w mózgu?
Nasz mózg został zaprojektowany tak, by nas chronić. Dawno temu wszystko to, co było nieznane: dźwięk w lesie, nowa roślina, obcy człowiek, mogło oznaczać duże niebezpieczeństwo. Dlatego mózg do dziś reaguje “napięciem”, gdy spotyka coś, czego nie rozumie.
To działa także wobec nas samych. Jeśli nie znamy jakiejś części siebie np. swojej wrażliwej strony lub jakiejś emocji np. złościmy się, a w domu rodzinnym nie można się było złościć, nasz mózg często traktuje to jak zagrożenie. Myślimy wtedy: „Nie chcę tego czuć”, „Nie powinnam taka być”, i odsuwamy to od siebie.
W ten sposób powstaje błędne koło: nie znam – więc się boję – więc nie poznaję – więc dalej się boję. A to, co nieznane w nas, rośnie w cieniu i coraz bardziej nami kieruje, czasem automatycznie, mimo że tego nie chcemy.
Dlatego pierwszy krok do pokochania siebie to odwaga, by siebie poznać i poczuć, czyli doświadczyć w pełni. Przyjrzeć się temu, co w nas nieznane, bez oceny. Z ciekawością, jakbyś spotykał/a kogoś nowego. Często, jak mówimy o poznawaniu, to mamy na myśli zrozumienie siebie poznawczo, przez analizę. A bardzo ważną i często niedocenianą drogą do poznania siebie jest skontaktowanie się ze sobą poprzez ciało, poczucie siebie w ciele – bo ono od urodzenia gromadzi mnóstwo ważnych informacji o nas.
Droga do poczucia siebie – trzy praktyczne metody
Poniżej trzy sposoby, które możesz zacząć stosować już dziś. Nie potrzebujesz specjalnych umiejętności, tylko odrobinę czasu i ciekawości wobec siebie.
Focusing
To sposób słuchania i poznawania siebie poprzez ciało. Czasem czujemy coś, ale nie potrafimy tego nazwać, np. „coś mnie ściska w brzuchu, ale nie wiem, o co chodzi”. W focusingu zatrzymujesz się przy tym odczuciu, z ciekawością i życzliwością. Nie oceniasz, nie analizujesz. Zadajesz sobie pytania: „Jakie to jest?” „Co to odczucie chce mi powiedzieć?”, „Czego to potrzebuje?”. Czasami potrzeba czasu, aby wsłuchać się w swoje wewnętrzne doświadczenie. Często wtedy coś się rozluźnia i pojawia się ulga. Ciało jest mądre i może poprowadzić nas do ważnych informacji o nas samych, ważnych potrzeb, których nie usłyszelibyśmy tylko myśląc i analizując. Trzeba tylko wiedzieć jak ciała słuchać.
Jak zacząć?
Usiądź w ciszy. Zrób kilka uważnych oddechów, skup się na wdechu i wydechu. Zauważ, jak się czujesz w ciele. Jeśli coś przyciąga Twoją uwagę (np. napięcie, ciężar, kłucie), zatrzymaj się przy tym z ciekawością. Nie zmieniaj tego, tylko bądź obok, obserwuj jakie jest to wewnętrzne odczucie, tzw. felt sense. Zadaj pytanie: „Co to chce mi pokazać?”. Czasem odpowiedź przychodzi po chwili, a czasem dopiero po pewnym czasie, ale na pewno masz ją w sobie.
Być może do Twojego wewnętrznego doświadczenia pasuje jakieś słowo, symbol lub kolor, może da się to odczucie jakoś opisać. Sprawdź, czy dane określenie pasuje. Jeśli tak, pojawi się ulga w ciele, możesz też uzyskać dostęp do swojej ważnej potrzeby, którą teraz wyraźniej zobaczysz. Taka świeża, „cielesna” wiedza jest bardziej odkrywcza niż to, co podpowiada nam głowa i znane już schematy myślenia. Kontakt z ciałem pozwala lepiej czuć i rozumieć nasze potrzeby, a to wspiera podejmowanie decyzji w zgodzie ze sobą.
Focusing łatwiej doświadczyć niż go opisać, więc jeśli chcesz zgłębić tę metodę w praktyce, zapraszamy na dwudniowe warsztaty z focusingu.
Journaling (pisanie dziennika)
To forma rozmowy ze sobą na papierze. Gdy piszesz, wiele rzeczy staje się jaśniejszych. Możesz zapisywać emocje, myśli, wspomnienia, pytania. Możesz też posłużyć się rysunkiem czy kolażem, jako ilustracją tego, czego doświadczasz. Nie chodzi tu o wymiar artystyczny, tylko podążanie za tym, co masz w środku, przelewając to na papier.
Jak zacząć?
Ustal, że przez 10 minut dziennie piszesz (lub rysujesz/ wyklejasz kolaż), bez planu i bez oceny. Możesz zacząć od prostego pytania: „Co dziś czuję?” albo „Co we mnie domaga się uwagi?”. Nie staraj się pisać ładnie, po prostu pozwól, żeby słowa płynęły. Z czasem zaczniesz widzieć wzory i powtarzające się emocje.
Kiedy piszesz czy rysujesz, zwracaj uwagę na doznania z ciała. Możesz spróbować przelać na papier to, co czujesz w ciele. Dzięki temu łatwiej będzie zauważyć, co w Tobie się dzieje i zatrzymać się przy tym. To może być początek drogi do lepszego poznania siebie.
Mindfulness (uważność)
To bycie obecnym ze sobą, z tym, czego doświadczasz, bez uciekania. Uważność uczy Cię obserwować swoje odczucia z ciała oraz emocje i myśli bez paniki. Zamiast „tonąć” w lęku lub natłoku myśli, uczysz się je zauważać, np. „O, przyszła myśl, że się boję” – pozwalasz jej odejść, jak chmurze przelatującej po niebie i wracasz ponownie do odczuć z ciała.
Jak zacząć?
Zacznij od kilku minut dziennie. Usiądź spokojnie, skup się na oddechu, nie zmieniaj go, tylko zauważ, jaki jest. Kiedy uświadomisz sobie, że odpływasz myślami, zauważ je, nie wchodząc w nie głębiej, a następnie wróć do oddechu i odczuć z ciała. Nie karć się za to, że odpływasz, to naturalne.
Możesz też ćwiczyć uważność podczas codziennych czynności: spaceru, picia herbaty, zmywania naczyń. Po prostu skup się na wrażeniach z ciała np. na fakturze zmywanego kubka czy zapachach i wietrze na twarzy, kiedy spacerujesz w parku.
Od doświadczenia do akceptacji – jak to się dzieje krok po kroku?
Podane wyżej narzędzia pomagają w wykonaniu pierwszego kroku do doświadczenia siebie pełniej. Sprawdź jak pójść dalej w procesie.
1. Zauważenie – „Aha, coś się we mnie dzieje”. To pierwszy krok: zobaczyć, że coś czuję, że jakaś część mnie się odzywa. Zatrzymaj się chwilę przy swoim ciele, skieruj uwagę do centrum ciała.
2. Doświadczenie/ poczucie – zadaj sobie pytanie: „Jakie jest to coś w środku?”, „Jak to jest tak się czuć”?
3. Nazwanie – spróbuj opisać, co to jest: „Czuję napięcie, ucisk w brzuchu, smutek, lęk.” Już samo nazwanie często przynosi ulgę. Nie musisz od razu wiedzieć o co chodzi, czasem wystarczy nazwanie, że “coś we mnie się spina” i danie sobie prawa do czucia tego. Może do tego, co masz w środku pasuje jakieś słowo, symbol czy obraz
4. Akceptacja – pozwól temu być. Nie musisz tego lubić, ale nie walcz. Powiedz sobie: „To też jest część mnie.” Najważniejsze jest przyjęcie tego, co masz w środku. Później możesz dopytać np. „Co to wewnętrzne poczucie próbuje mi powiedzieć?”, „Czego to potrzebuje?”
5. Integracja – czyli stopniowe uczenie się życia w zgodzie z tym, co w sobie odkrywasz. Może to oznaczać zmianę zachowań, stawianie granic, mówienie o potrzebach.
6. Praktyka – miłość do siebie nie dzieje się raz na zawsze. To codzienne wybory: bycie dla siebie łagodnym, słuchanie siebie, odpuszczanie krytyki.
Jak możesz zacząć już dziś?
- Codziennie daj sobie 5 minut tylko dla siebie. Usiądź w ciszy zauważ oddech, zapytaj: „Jak się dziś mam?”
- Pisz/ rysuj dziennik — niech to będzie Twoja przestrzeń szczerości i wyrażania siebie
- W chwilach trudnych powiedz sobie to, co powiedziałbyś przyjacielowi: „To trudne, ale jestem przy Tobie.”
- Zauważaj, co czujesz w ciele — może napięcie w brzuchu, może ścisk w klatce piersiowej. To sygnały, które mówią więcej niż myśli.
- Ćwicz uważność — nie tylko w medytacji. Spróbuj być „tu i teraz”, gdy jesz, idziesz, myjesz ręce.
- Nie bój się szukać wsparcia — jeśli czujesz, że to za dużo samemu, terapia psychologiczna może być pięknym początkiem nowej relacji ze sobą.
Dlaczego terapia może pomóc?
W psychoterapii, szczególnie w nurcie humanistyczno-doświadczeniowym, spotykasz osobę (terapeutę), która nie ocenia, tylko towarzyszy. Daje Ci przestrzeń, byś mogła/mógł doświadczać siebie bez lęku przed oceną.
To trochę jak nauczyć się nowego rodzaju relacji. Takiej, w której możesz powiedzieć wszystko i nadal być przyjętym.
Dzięki temu stopniowo uczysz się dawać sobie samemu to, czego wcześniej szukałeś/aś u innych: akceptację, empatię, ciepło, zrozumienie. Poprzez przyjęcie siebie, też tych trudnych czy niewygodnych części siebie, emocji – zmieniasz się.
Czy mogę pokochać kogoś jeśli nie kocham siebie?
Stwierdzenie: „Nie możesz pokochać kogoś, jeśli nie kochasz siebie”, budzi ostatnio w sieci wiele kontrowersji. Czy to prawda?
Częściowo tak. Bo z jednej strony możesz zakochać się w kimś, nawet jeśli nie masz jeszcze zbudowanej dobrej relacji ze sobą. Możesz też dawać, troszczyć się, chcieć bliskości. Ale z drugiej strony taka miłość często jest pełna lęku, niepewności, bólu. Dlaczego?
Bo wtedy druga osoba staje się jak plaster na nasze stare rany. Często te z dzieciństwa, gdy brakowało nam akceptacji, uwagi, poczucia bezpieczeństwa. Szukamy kogoś, kto da nam to, czego wtedy nie dostaliśmy.
Nie robimy tego świadomie. Ale gdy tak się dzieje:
- oczekujemy, że druga osoba nas „naprawi” albo „wypełni” braki,
- łatwo się uzależniamy emocjonalnie,
- przeżywamy zazdrość, lęk, że ktoś nas zostawi, przestanie nas uzupełniać
- trudno nam być sobą, bo boimy się, że nie zostaniemy zaakceptowani.
To nie znaczy, że jesteśmy „źli” czy „nie gotowi na miłość”. To znaczy tylko, że nosimy w sobie niezagojone miejsca. I dopóki ich nie poznamy i nie zaakceptujemy, może nam być trudno zaakceptować drugą osobę, mogą pojawiać się konflikty w relacji.
Natomiast jeśli wychodzisz do związku z poziomu miłości do siebie nie szukasz w drugiej osobie lekarstwa, tylko partnerstwa. Wtedy relacja staje się miejscem spotkania dwóch pełnych osób, a nie próbą wzajemnego ratowania się. Możesz być blisko, ale nie tracisz siebie. Możesz kochać, ale nie kosztem własnego spokoju.
I co najpiękniejsze: nie musisz być „gotowy” w stu procentach. Wystarczy, że jesteś w procesie poznawania i akceptowania siebie, a Twój związek zacznie się zmieniać i rozkwitać razem z Tobą.
Pokochanie siebie – droga akceptacji , która zmienia
Pokochanie siebie to nie cel, który się „zalicza”. To proces, który trwa całe życie. To uczenie się bycia po swojej stronie, rozumienia siebie, stawania obok siebie nawet wtedy, gdy jest trudno.
Możesz kochać innych, nawet jeśli siebie jeszcze w pełni nie pokochałaś/eś, ale ta miłość będzie pełniejsza i spokojniejsza, gdy przestaniesz szukać w innych tego, czego możesz dać sobie sam/a: akceptacji, czułości, bezpieczeństwa.
Warto zacząć od małych chwil szczerości wobec siebie, wsłuchania się w swoje ciało. A potem przychodzi akceptacja, i powoli, czasem bardzo powoli, dzień po dniu, miłość do siebie staje się czymś naturalnym i prawdziwym.
Jeśli czujesz, że focusing to metoda kontaktowania się ze sobą, która może Ci pomóc w tej drodze, zapraszamy serdecznie na warsztaty focusingu. To bezpieczna przestrzeń, by uczyć się słuchać siebie w nowy sposób z łagodnością, ciekawością i szacunkiem.
O autorce: Joanna Robaczewska
Jestem psycholożką, psychoterapeutką i trenerką, założycielką Gabinetu Pomocy i Edukacji Psychologicznej LIBERI na Mokotowie.
Pracuję z osobami, które doświadczają kryzysów emocjonalnych, lęków, stresu, nerwic, depresji, niskiego poczucia własnej wartości, trudności w relacjach. Prowadzę psychoterapię indywidualną osób pochodzących z rodzin alkoholowych i dysfunkcyjnych (DDA – Dorosłe Dzieci Alkoholików), osób które doświadczyły przemocy i różnego rodzaju nadużyć. Prowadzę też terapię par.
Terapia jest dla mnie przestrzenią do autentycznego kontaktu z drugim człowiekiem. Towarzyszę Ci w drodze do zmiany. Idziemy tą drogą najpierw wspólnie, po to, abyś później kroczyła/kroczył nią sama/sam, na własnych nogach.